Wycierał
kolejną już szklankę, gdy jego wzrok przykuła para tańcząca z lewej
strony baru. Wiedział, że byli już po sporej ilości alkoholu, bo to
właśnie on miał okazję ich dziś obsługiwać. Był zniesmaczony ich
zachowaniem. Owszem, widywał tutaj o wiele gorsze przypadki, jednak w
większości dotyczyło to młodzieży, a ta para wyglądała na osoby, które
już kilka lat temu przekroczyły magiczną dwudziestkę. Był tego pewny,
tym bardziej, że usłyszał zupełnie przypadkowo, że świętują dziś
zakończenie studiów szatynki. Obserwował ich dalej, biorąc do dłoni
kolejne mokre szkło. Brunet obejmował swoją towarzyszkę, która opierała
się plecami o jego tors, ocierając się co jakiś czas o niego swoim
ciałem. Dłonie chłopaka powędrowały na jej uda, podwijając jednoczenie
jej i tak krótką sukienkę.
Odwróciła się do niego twarzą, by zachłannie wpić się w jego usta, a dłonie wplątała w jego loki.
-
Niall, podejdź do dwójki- usłyszał za sobą polecenie barmanki. Skinął
głową, ukazując swoje zrozumienie, odłożył na blat ścierkę i
przeciskając się przez tłum ruszył do wskazanego stolika. Odwrócił się
jeszcze, by spojrzeć na wcześniej obserwowaną parę, jednak nie zobaczył
ich w tym samym miejscu. Brunet kierował się do wyjścia ciągnąc za sobą
dziewczynę. Westchnął jedynie cicho, co i tak pozostało nieusłyszane
przy tak głośnej muzyce.
*
Obudziła
się kilka minut przed budzikiem. Wyłączyła go, by nie usłyszeć
znienawidzonej melodii i odłożyła telefon na stolik obok.
Przekręciła
się i utkwiła swój wzrok na twarzy śpiącego bruneta. Wplątała swoje
dłonie w jego loki, by delikatnie zawinąć je na palec.
Wyglądał
tak słodko, gdy spał, że nagle zapragnęła, by móc spędzić z nim jeszcze
jakiś czas. Wiedziała jednak, że musi odgonić tę myśl od siebie jak
najdalej.
- Harry- syknęła mu lekko do ucha i przygryzła jego
płatek. W odpowiedzi uzyskała jedynie cichy pomruk zadowolenia. Nie
miała sumienia odbierać mu tej odrobiny snu, na którą zdecydowanie
zapracował w nocy, ale musiała obudzić go jak najszybciej.
-
Harry- podjęła drugą próbę- musisz wstać- szturchnęła go w ramię.
Zadziałało, bo chłopak szybko otworzył oczy, jakby chcąc sprawdzić, co
się dzieje. Uśmiechnął się na jej widok i lekko przygryzł wargę. Nie
miała pewności, ale podejrzewała, że zrobił to celowo, ponieważ kilka
godzin wcześniej wyznała mu, że ten gest doprowadza ją do szaleństwa.
-
Narzeczony wraca ?- zakpił, zmieniając pozycję tak, że teraz Libby
leżała pod nim, a on składał na jej szyi pocałunki. Odważnie zepchnęła
go z siebie na jego wcześniejsze miejsce, nie oddając się tej chwili.
Nie dlatego, że się jej nie podobało, a dlatego, że działał na nią zbyt
mocno, by mogła zapanować nad czymkolwiek, a przecież musi stąd wyjść
praktycznie natychmiast.
- Gorzej- jęknęła, wywracając oczami,
gdy poczuła, jak jego palce delikatnie muskają skórę jej brzucha i
zjeżdżają niżej - moi rodzice zaraz tu będą. Dokładnie za pięć minut
ląduje ich samolot.- Wyjaśniła mu. Powiedziała właściwie nawet więcej
niż miała w planach.
Chłopak westchnął głośno i odkopując
kołdrę na bok wstał z łóżka. Stał przed nią całkowicie nagi i zupełnie
tym nie wzruszony, nie przeszkadzał mu nawet wzrok Libby, który
lustrował go przenikliwie. Zbierał z podłogi części swojej garderoby, by
ubrać się i tak po prostu wyjść, a przede wszystkim, by pozbyć się
wszystkich śladów tej nocy, którą można byłoby nazwać nielegalną.
Rozglądał
się po pokoju nie mogąc znaleźć swojej bielizny. Pokręcił głową,
śmiejąc się, gdy zobaczył jak dziewczyna wychodzi z łóżka będąc ubrana
tylko w jego bokserki i cienki top.
- To chyba moje-
przyciągnął ją lekko do siebie za gumkę od bokserek i przyłożył swoje
usta do jej ramienia, by pozostawić po sobie jeszcze jeden różowy ślad.
-
Już moje- wyrwała mu się i opuściła pokój, udając się do łazienki.
Jednak wróciła po chwili. W dłoni trzymała jego brakującą cześć stroju, a
sama była owinięta jedynie w ręcznik, który trzymał się zawinięty na
jej biuście. Właściwie wystarczyłby jeden jego ruch, by z niej spadł.
Jednak nie chciał tego wykorzystać, odetchnął z ulgą, bo podała mu jego
bokserki. Jakoś nie podobała mu się wizja wracania bez nich.
-
Idę pod prysznic, i proszę - zająknęła się. Nie była przyzwyczajona do
takich sytuacji, a teraz tak po prostu miała mu powiedzieć, że spędziła z
nim najlepszą noc w życiu, ale teraz musi już iść i nigdy nie wracać,
bo zaraz będą tu jej rodzice, a tak w ogóle to jest zaręczona. Skrzywiła
się na samo wyobrażenie miny rodziców. - To znaczy, chcę tylko żebyś
wyszedł i wróćmy do naszych osobnych żyć.- Dokończyła i wyszła jak
najszybciej, by nie zrobić już więcej głupstw. Wchodząc pod prysznic
usłyszała odgłos zatrzaskujących się drzwi, a jej westchnienie było
pomieszaniem ulgi, żalu i wstydu.
Ciepła woda wyznaczała na
jej ciele liczne dróżki, spływając z jej włosów. Libby stała bez ruchu,
wpatrując się w swoje odbicie w zaparowanym od wysokiej temperatury
lustrze. Nie mogła spojrzeć sobie w oczy, bała się, że zobaczy w nich
nienawiść albo zupełne przeciwieństwo tego, a tego bała się chyba
najbardziej. Przejechała dłonią po szyi, by odgarnąć mokre włosy i móc
policzyć ślady, które pozostawił niebieskooki brunet.
Zarzuciła na siebie szlafrok i poszła pościelić łóżko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz