wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 1


Wycierał kolejną już szklankę, gdy jego wzrok przykuła para tańcząca z lewej strony baru. Wiedział, że byli już po sporej ilości alkoholu, bo to właśnie on miał okazję ich dziś obsługiwać. Był zniesmaczony ich zachowaniem. Owszem, widywał tutaj o wiele gorsze przypadki, jednak w większości dotyczyło to młodzieży, a ta para wyglądała na osoby, które już kilka lat temu przekroczyły magiczną dwudziestkę. Był tego pewny, tym bardziej, że usłyszał zupełnie przypadkowo, że świętują dziś zakończenie studiów szatynki. Obserwował ich dalej, biorąc do dłoni kolejne mokre szkło. Brunet obejmował swoją towarzyszkę, która opierała się plecami o jego tors, ocierając się co jakiś czas o niego swoim ciałem. Dłonie chłopaka powędrowały na jej uda, podwijając jednoczenie jej i tak krótką sukienkę.
Odwróciła się do niego twarzą, by zachłannie wpić się w jego usta, a dłonie wplątała w jego loki.
- Niall, podejdź do dwójki- usłyszał za sobą polecenie barmanki. Skinął głową, ukazując swoje zrozumienie, odłożył na blat ścierkę i przeciskając się przez tłum ruszył do wskazanego stolika. Odwrócił się jeszcze, by spojrzeć na wcześniej obserwowaną parę, jednak nie zobaczył ich w tym samym miejscu. Brunet kierował się do wyjścia ciągnąc za sobą dziewczynę. Westchnął jedynie cicho, co i tak pozostało nieusłyszane przy tak głośnej muzyce.
*
Obudziła się kilka minut przed budzikiem. Wyłączyła go, by nie usłyszeć znienawidzonej melodii i odłożyła telefon na stolik obok.
Przekręciła się i utkwiła swój wzrok na twarzy śpiącego bruneta. Wplątała swoje dłonie w jego loki, by delikatnie zawinąć je na palec.
Wyglądał tak słodko, gdy spał, że nagle zapragnęła, by móc spędzić z nim jeszcze jakiś czas. Wiedziała jednak, że musi odgonić tę myśl od siebie jak najdalej.
- Harry- syknęła mu lekko do ucha i przygryzła jego płatek. W odpowiedzi uzyskała jedynie cichy pomruk zadowolenia. Nie miała sumienia odbierać mu tej odrobiny snu, na którą zdecydowanie zapracował w nocy, ale musiała obudzić go jak najszybciej.
- Harry- podjęła drugą próbę- musisz wstać- szturchnęła go w ramię. Zadziałało, bo chłopak szybko otworzył oczy, jakby chcąc sprawdzić, co się dzieje. Uśmiechnął się na jej widok i lekko przygryzł wargę. Nie miała pewności, ale podejrzewała, że zrobił to celowo, ponieważ kilka godzin wcześniej wyznała mu, że ten gest doprowadza ją do szaleństwa.
- Narzeczony wraca ?- zakpił, zmieniając pozycję tak, że teraz Libby leżała pod nim, a on składał na jej szyi pocałunki. Odważnie zepchnęła go z siebie na jego wcześniejsze miejsce, nie oddając się tej chwili. Nie dlatego, że się jej nie podobało, a dlatego, że działał na nią zbyt mocno, by mogła zapanować nad czymkolwiek, a przecież musi stąd wyjść praktycznie natychmiast.
- Gorzej- jęknęła, wywracając oczami, gdy poczuła, jak jego palce delikatnie muskają skórę jej brzucha i zjeżdżają niżej - moi rodzice zaraz tu będą. Dokładnie za pięć minut ląduje ich samolot.- Wyjaśniła mu. Powiedziała właściwie nawet więcej niż miała w planach.
Chłopak westchnął głośno i odkopując kołdrę na bok wstał z łóżka. Stał przed nią całkowicie nagi i zupełnie tym nie wzruszony, nie przeszkadzał mu nawet wzrok Libby, który lustrował go przenikliwie. Zbierał z podłogi części swojej garderoby, by ubrać się i tak po prostu wyjść, a przede wszystkim, by pozbyć się wszystkich śladów tej nocy, którą można byłoby nazwać nielegalną.
Rozglądał się po pokoju nie mogąc znaleźć swojej bielizny. Pokręcił głową, śmiejąc się, gdy zobaczył jak dziewczyna wychodzi z łóżka będąc ubrana tylko w jego bokserki i cienki top.
- To chyba moje- przyciągnął ją lekko do siebie za gumkę od bokserek i przyłożył swoje usta do jej ramienia, by pozostawić po sobie jeszcze jeden różowy ślad.
- Już moje- wyrwała mu się i opuściła pokój, udając się do łazienki. Jednak wróciła po chwili. W dłoni trzymała jego brakującą cześć stroju, a sama była owinięta jedynie w ręcznik, który trzymał się zawinięty na jej biuście. Właściwie wystarczyłby jeden jego ruch, by z niej spadł. Jednak nie chciał tego wykorzystać, odetchnął z ulgą, bo podała mu jego bokserki. Jakoś nie podobała mu się wizja wracania bez nich.
- Idę pod prysznic, i proszę - zająknęła się. Nie była przyzwyczajona do takich sytuacji, a teraz tak po prostu miała mu powiedzieć, że spędziła z nim najlepszą noc w życiu, ale teraz musi już iść i nigdy nie wracać, bo zaraz będą tu jej rodzice, a tak w ogóle to jest zaręczona. Skrzywiła się na samo wyobrażenie miny rodziców. - To znaczy, chcę tylko żebyś wyszedł i wróćmy do naszych osobnych żyć.- Dokończyła i wyszła jak najszybciej, by nie zrobić już więcej głupstw. Wchodząc pod prysznic usłyszała odgłos zatrzaskujących się drzwi, a jej westchnienie było pomieszaniem ulgi, żalu i wstydu.
Ciepła woda wyznaczała na jej ciele liczne dróżki, spływając z jej włosów. Libby stała bez ruchu, wpatrując się w swoje odbicie w zaparowanym od wysokiej temperatury lustrze. Nie mogła spojrzeć sobie w oczy, bała się, że zobaczy w nich nienawiść albo zupełne przeciwieństwo tego, a tego bała się chyba najbardziej. Przejechała dłonią po szyi, by odgarnąć mokre włosy i móc policzyć ślady, które pozostawił niebieskooki brunet.
Zarzuciła na siebie szlafrok i poszła pościelić łóżko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz